sobota, 18 maja 2013

Obrazki z Marakeszu


Podróż trwała 10 h i trochę było zimno. Mieliśmy za to okazję przez kilka godzin posłuchać dyskusji dwóch Arabów. Właściwie wiadomo było o co chodzi – koleje się spóźniają, kryzys w kraju. Przynajmniej w odczuciu Polaków o to musiało chodzić! ;) O dziwo - przywieźliśmy ze sobą deszcz, co według generalnych prognoz pogody na tę porę roku jest dość dziwne.
Nie mieliśmy ochoty wsiadać w pociąg na kolejne 2,5 h, więc oto jesteśmy.


Bociany?! Przecież teraz są u nas!



Siedzimy na tarasie hotelu Amis (100 dh za noc za dwie osoby) i oglądamy z bezpiecznej odległości gwar na Jemmaa el Fna. Ilość ludzi, towarów i kolorów mocno przytłacza. Nie da się tutaj nie zgubić.
Jednak Marakesz jest zupełnie inny niż Tangier. Nie ma małych uliczek. Plac jest wielki, ludzie sprzedają tu wszystko. Co tylko chcesz, to dostaniesz. Przyprawy, kosmetyki naturalne, jedzenia, dym z palenisk, zapach skór. To wszystko tworzy rzeczywiście niepowtarzalny klimat. Tak jakby wszystkie targowiska świata miały źródło właśnie tutaj.










Turyści ze swoim szlajaniem się bez celu i oglądaniem raczej są niezrozumiali. Co prawda wszyscy wiedzą o tym ich małym zboczeniu, ale kompletnie go nie rozumieją.

Wegetariańskie tajine jest szeroko dostępne. Tajine to ich tradycyjna potrawa, którą zapiekają w ceramicznych naczyniach z takim kominem-czapeczką. Oczywiście normalnie jest z mięsem i warzywami.
Baklawy i inne słodycze są pyszne. Ale jedną z rzeczy, która jest przecudowna to sok wyciskany z pomarańczy (4dh na Jemmaa en Fna) i sok z cytryny! Wreszcie jakaś nacja, która nie widzi nic dziwnego w piciu soku z cytryny!
Zaklinacze węży stosują różne techniki czarowania swoich ofiar. Bębny, piszczałki i smartfony.
Moda na styl eco dotarła również tutaj. Wytworzył się tu prawdziwie artystyczny przemysł przetwarzający opony. Robią z nich wszystko. Od dzbanów po damskie torebki i biżuterię.
Maroko jest świetnym miejscem do urządzenia domu. Od płytek ceramicznych po super żyrandole, mydelniczki i zastawę. Wszystko cudowne. Tylko jak to przetransportować w bagażu podręcznym?!






Acha! Odkryliśmy również niezły patent na zmuszenie ludzi do spędzania czasu w parku. Otóż można tam bezpłatnie skorzystać z Wi-fi oraz jest dostępnych kilka stanowisk komputerowych (w większości obleganych przez okoliczne dzieciaki).
Jutro zostajemy na pewno. Może potem na jeszcze jeden dzień. Słońce zachodzi, a na naszym tarasie jest spokój i cisza – jeżeli można mówić o ciszy w sercu mediny.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz