poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Maroko - podstawowe informacje

Kiedy najlepiej pojechać?

Najlepszy okres na wyjazd do Maroko to wiosna - czyli marzec - maj. Styczeń/Luty to dośc chłodna pora, a w niektórych miejscach radość ze zwiedzania (m.in. Tangieru lub Fezu) może nam zniszczyć silny deszcz. :/

Po mokrej zimie przychodzi wspaniała wiosna, która szczególnie w centrum i na północy Maroka pokrywa krajobraz kwitnącymi kwiatami. W lecie trzeba liczyć się z powrotem sezonowych pracowników z Europy. Drogi i środki komunikacji mogą być wtedy trochę przeładowane.

Miasta można zwiedzać o kazdej porze roku, jednak w lecie wysokie temperatury mogą być dla niektórych nieznośne. Szczególnie w trakcie długich wedrówek.

Natomiast luty i marzec sa świetnymi miesiącami na podróż na południe.

Lato i jesień to dobra pora na chodzenie po górach. Na wiosnę trzeba pamiętać o specjalistycznym sprzęcie, ponieważ w wyższych partiach może jeszcze być śnieg.
W lecie surferzy odnajdą idealne warunki wiatrowe na Wybrzeżu Atlantyckim. Natomiast zwolnnicy wielkiej fali powinni odwiedzić Maroko w zimie.

Jeżeli chcemy zwiedzić tereny pustynne to musimy pamietać, ze w zimie temperatury w nocy sa bardzo niskie.

Port niedaleko Smiru


Co ze sobą zabrać?

Wiadomo - dwa razy mniej rzeczy niż planujesz i dwa razy więcej kasy.

My jedziemy na dwa tygodnie jedynie z bagażem podręcznym. Jeżeli chodzi o kosmetyki to nie trzeba się przejmować. Na miejscu warto kupić olejek arganowy - złoto maroka, który zastąpi kremy, balsayi i odżywki do włosów. Warto jednak wziąć sprawdzonykrem z wysokim filtrem.
Jeżeli planujemy noclegi w hostelach dobrze jest mieć swoja kłódkę.

Warto mieć nakrycie głowy i okulary - jeżeli musicie je kupić, kupcie je w Maroko! W styczniu nie były potrzebne, ale wiosna i lato nie są pod tym względem już tak tolerancyjne. ;)

Ciuchy - sami wiecie najlepiej - kostium kąpielowy, spodenki/spódnica, 2-3 t-shirty na zmianę, ręcznik, który możecie potem wyrzucić; klapki pod prysznic; ewentualnie leki, które zwykle potrzebujecie (ból brzucha, zatrucie, biegunka, węgiel (świetny na wszelkie zatrucia - trzeba pamietać, że oprócz wszelkich drobnoustrojów wchłania również inne leki), coś przeciwbólowego). Nie przesadzajmy jednak - szczególnie, gdy po prostu zwiedzamy. To cywilizowany kraj i są w nim apteki. :)

Szczepienia

Na terenie Maroko nie są wymagane żadne szczepienia. Chyba, że przyjeżdżamy z krajów, w których takie są obowiązkowe (zdecydowanie Polska do nich nie należy). Nas nikt nie pytał o żółtą książeczkę (ale nie pytali nas o nią również w Ekwadorze, gdzie jest podobno obowiązkowe szczepienie na zółtą febrę).

Jeżeli macie czas, zaszczepcie się przeciwko żółtaczce. W końcu czeka to każdego, a można uniknąć niemiłych niespodzianek.

Leki antymalaryczne nie są wymagane, jednak dla bezpieczeństwa dobrze przed wyjazdem sprawdzić zalecenia WHO - namiary podawałam w poprzednich wpisach dotyczących wyjazdu do Ameryki Środkowej i Południowej.

Uwaga praktyczna!

Przy wjeździe do Maroko będziecie musieli wypełnić kwestionariusz, w którym będziecie podawać swoje dane. Pamiętajcie je! Następnym razem wpisujcie ten sam zawód i te same dane, ponieważ Marokańczycy chcą, żeby to się zgadzało z poprzednia deklaracją.
Efektem takich zwyczajów są 40. latkowie jeżdżący po maroko z zawodem "student", ale trudno. To zaoszczędzi Wam kłopotów. Pamiętajcie też, żeby wpisać zawód w miarę rozpoznawalny - inżynier, manager, nauczyciel. Junior Brand Manager niech stanie się na ten moment po prostu managerem. ;)



niedziela, 28 kwietnia 2013

Powrót do Maroka

Gdy w styczniu tego roku opuszczając Tangier przytakiwałam na propozycję powrotu do Maroka "kiedyś w przyszłości", nie brałam pod uwagę, że to może sie przydarzyć tak szybko.

Bilety na maj kupione - lądujemy w Tangerze 16 maja.

Do tego czasu trzeba się będzie trochę przygotować.

Smir

Mój szalony współtowarzysz podróży postanowił, że w miesiąc nauczy się marokańskiej odmiany języka arabskiego. Oczywiście nie musze chyba mówic, że to jego pierwsze spotkanie z jakąkolwiek wersją arabskiego.

Gdy to piszę z pokoju obok dobiegają różne zachrypnięte okrzyki. Gdyby nie świadomość ekspresji języka arabskiego prawdopodobnie biegłabym właśnie do komnaty obok, oferując ratowanie życia metodą usta-usta.
O tam! Za cieśniną jest cel naszej podróży! Zdjęcie zrobione z Gibraltaru.
W mojej wyobraźni Maroko było krajem bardzo europejskim i prawdopodobnie takie jest z perspektywy afrykańskiego kontynentu.
Drugie moje wyobrażenie jest bliżej nieokreślone i zaczerpnięte z "Innych pieśni" Dukaja. Oczywiście on nie pisze o Maroko, ale miasto, które tam opisuje jakoś dziwnie zbudowało moje wyobrażenie o marokańskim mieście. Częściowo skonfrontowałam to wyobrażenie w styczniu w Tangerze. O tym mam nadzieję dokładniej jeszcze napiszę.

Być w Maroko to przede wszystkim pić ich herbatę (ze świeżą miętą i cukrem) i pić wspaniały sok ze świeżych pomarańczy. Marokańczycy w ten sposób zaczynają swój dzień i tak też wygląda każda przerwa. Do tego kisz (lzejsza wersja) lub haszysz, którego - jako turyści - nie powinniśmy żądać. Jeżeli nam na tym zależy powinniśmy posiedzieć wśród marokańczyków i poczekać, aż ktoś nas poczęstuje.

Oczywiście w barach, w których pali sie haszysz kobiet nie ma. Jest to typowo męski świat, w którym czas zatrzymuje się i możemy czuć każdą minutę rozciągnietą w nieskończoność.

Fascynujące w pełnym znaczeniu tego słowa - czyli i chciałabym, i się boję.